Jezioro Budzyńskie

To jeden z tych akwenów, do którego wód nie dotarłam. Nie dało się, bo roślinność zarastająca to jezioro jest tak gęsta, że trzeba by było ubrać wodery i jakąś maskę, żeby to przejść cało. Ale to byłoby bez sensu, bo to jezioro fauny i flory, nie ludzi. Zdeptałabym jakieś rzadkie jezierze morskie (gatunek sprzed tysięcy lat!), rokitniki albo rdestnice.
Próbowałam dotrzeć do brzegu najpierw od strony ulicy Jeziornej (nie wiem czy to jeszcze Mosina, czy już Ludwikowo), czyli od cywilizacji. Bez szans. Więc następnym razem spróbowałam od strony lasu. Odkryłam niezwykłe Szwedzkie Ozy (piękne pagóry!), ale do wody nie doszłam. Chciałam ją przynajmniej zobaczyć, ale bez drona słabo. Jezioro szybko zarasta i się wypłyca. Otaczają je szuwary i turzyce, trzciny, pałki i oczerety. Można sobie tylko wyobrazić ile gatunków mieszka w tych podmokłych łąkach, o ptakach nawet nie wspomnę (krzyżówki, kokoszki, perkozy, czaple, nie wspominam o was!).

To najpłytsze jezioro w Wielkopolskim Parku Narodowym (max 2,7 m). Ma okresowy odpływ do Warty przez Kanał Mosiński. Pozostanie dla mnie tajemnicą. I dobrze. Niech do jakichś jezior nie da się dotrzeć człowiekowi.

Posłuchaj tego jeziora:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *