Jeśli ktoś chciałby się przenieść o jakieś pół wieku w czasie wstecz, to polecam wizytę w ośrodku wypoczynkowym Wiepofamy, w lesie, przy jeziorze Budziszewskim (godzinę od Poznania).
To, czym zajmuje się Wiepofama (od 1919 roku!) brzmi dla mnie tak samo fantazyjnie jak abstrakcyjnie prezentuje się ten ośrodek. Firma jest producentem różnego rodzaju obrabiarek (czymkolwiek one są i cokolwiek/komukolwiek obrabiają). Produkuje także – uwaga, cytuję: „linie do kształtowników zimno giętych”. Gdy czytam te słowa, mam wrażenie, że chodzi o abstrakcyjną matematykę, a wyobraźnia podrzuca mi obrazek całych „miast” zbudowanych z wielkich kawałków wygiętych blach, które wyrastają ze szklanych podłóg i służą zupełnie do niczego. Takie bezsensowne szklano-blaszane miasto przyszłości a la Abakanowicz. Przyszłości, jak ją sobie wyobrażano w latach siedemdziesiątych? Ortalionowe Srebrne Kombinezony (OSK), że pozwolę sobie na taki skrót wizualno-myślowy.
I chociaż ośrodek wypoczynkowy Wiepofamy nie składa się ze szklano-blaszanych domów, to wizja projektanta tego miejsca z pewnością pochodzi z odległego PRL-u i nikt niczego postanowił tu nie zmieniać od tamtej pory. Gdyby nie współczesne auta zaparkowane przy starych, drewnianych domeczkach, to dałabym się nabrać, że urodziłam się parę dekad wcześniej. Już czuję zapach tej kilkudziesięcioletniej wilgoci takiej ciemnej chatki, już widzę te muchy starsze ode mnie, przyklejone do lepów zwisających z sufitów nad rozkładanymi wersalkami z czerwonymi obiciami. Do tego na zewnątrz aluminiowe, składane krzesła, słynne drewniane ławki i w oknach firanki z lat 60-tych. Szukam wzrokiem jeszcze jakiejś piaskownicy, ciężkawej huśtawki albo metalowej karuzeli pomalowanej na kolorowo. Ale nie znajduję. Widzę za to hamak, a przy nim chłopca, który jako żywo wygląda tak jak mój brat, gdy miał kilka lat (wiem ze zdjęć). Szybko policzyłam, że wyglądał on tak na początku lat osiemdziesiątych i wtedy zrozumiałam, że wszystko się zgadza. Po prostu to jest mój dowód na przeniesienie się w czasie. A więc tam jest portal. Przy jeziorze Budziszewskim. Ostrożnie ze zwiedzaniem tych rejonów.
A samo jezioro razem z przyległymi terenami jest włączone do obszaru chronionego krajobrazu „Dolina Wełny i Rynna Gołaniecko-Wągrowiecka”. Te przyległe tereny to głównie pola, więc powodem dość mętnej wody jest zapewne nieregulowana gospodarka ściekowa. Czytałam wręcz o skażeniu bakteriologicznym tych wód. A podobno kiedyś były bardzo czyste. Zapewne wtedy właśnie brzeg jeziora został gęsto zabudowany domkami wypoczynkowymi, podobnymi do tych Wiepofamy..
Posłuchaj tego jeziora
fot. Daria Mielcarzewicz