Zastanawiam się dlaczego lubię jezioro Dębno, skoro jest przy samej drodze, przy samym mieście (Stęszewie), otoczone częściowo polami, częściowo budynkami i tylko w 11% lasem (i to nie od strony, od której zazwyczaj tam jeżdżę). Uwielbiam chyba właśnie to, że w parę sekund po zjechaniu z jezdni jestem na trawie, w miejscu, które ma swój szczególny mikroklimat. Tworzy go nie tylko dość czysta woda z przyjazną, zieloną plażą, ale i wczasowa infrastruktura z poprzedniego wieku. Oraz Kryśka. Gdy słyszycie obok siebie słowo „wczasy“ i „Kryśka“, to też macie przed oczami Wojciecha Młynarskiego? Przypomnijcie sobie:
I chociaż jego piosenka dotyczy zimowych wczasów w górach, to bardzo tu pasuje, bo „panna Krysia królowała na turnusach nie od dzisiaj.“ Kryśka zarządza knajpą, domkami na wynajem i uroczą, drewnianą kawiarenką (z pięknym tarasem), która znajduje się kilka metrów od jeziora. Kryśka zwykle wyłania się nagle zza drzewa i jeżeli złapiesz z nią porozumienie błyskiem oka, spełni każde Twoje kulinarne życzenie. Nawet poza sezonem, gdy będziesz mieć szczęście na nią trafić, przyniesie Ci na samiusieńki pomost kawę, lody albo makaron z pesto (chociaż nie mają w karcie zbyt wielu wegetariańskich dań, Kryśka i tak wyczaruje coś z niczego).
Więc chociaż Dębno to nie jest wyprawa w dzikie, chociaż nie daje mi tego, czego oczekuję od większości jezior, to jedno wiem na pewno – chciałabym tam zrobić kiedyś wielką, weekendową imprezę, na której Kryśka będzie królową. Z prawdziwą koroną, którą jej zrobię (może z trzciny?).
Posłuchaj tego jeziora