Jezioro Kowalskie

O dużych jeziorach pisze mi się trudniej. Bo myślę sobie, że na tak dużym obszarze coś ważnego mogłam przeoczyć, pominąć piękny zaułek albo wyjątkowe zejście do wody. 

Nad jeziorem Kowalskim znalazłam jednak dwa urocze miejsca, które mi wystarczają w brataniu się z tymi wodami. Jedno od strony północnej i jedno od wschodniej. To dziwny akwen, bo woda nie zachęca do pływania (wyjątkowo nieprzejrzysta), ale okoliczności przyrody są przepiękne, wymarzone na piknik z widokiem (na przykład pod Anią, czyli drzewem, na którym ktoś zamanifestował swoją miłość czerwonym sercem). Wydaje się jakby te wody należały tylko do okolicznych mieszkańców (mimo sporego rozmiaru jeziora, nie widziałam tu nigdy tłumów). Linia brzegowa jest zielona od pól, częściowo drzewiasta i tylko co jakiś czas widać pojedynczy dom jakichś szczęśliwców, którzy wygrali widok stulecia z okien. 

Prawdę mówiąc to w ogóle nie jest jezioro, tylko zbiornik retencyjny, który powstał w wyniku spiętrzenia wód rzeki Głównej. Miał służyć do nawadniania okolicznych pól, ale stał się też miejscem rekreacji. I wcale się nie dziwię. Warto też pojechać w kierunku Barcinka zobaczyć zaporę na jeziorze. Gdy przyjedziecie tu na zachód słońca i nie zastaniecie nikogo, to gwarantuję, że znajdziecie gdzieś między drzewami swój kącik zen. Wracam tu z książką (ostatnio z Rebeccą Solnit). Me gusta. 

Posłuchaj tego jeziora

Link do Wikipedii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *