Nie wiem kto i dlaczego tak nazwał to jezioro, ale zapewniam was, że ono szczęśliwie nie ma niczego z jeziora miejskiego. Mogłoby się nazywać ANTYMIEJSKIE. To mały akwen w Puszczy Zielonce, bez infrastruktury, którą kojarzymy na przykład znad jeziora Maltańskiego albo Strzeszyńskiego (knajpy, deptaki, place zabaw – NIE; za to drzewa, paprocie i mchy – TAK). Jeśli przyjedziecie tu w bezwietrzny, słoneczny dzień, od zachodniej strony (od ulicy Międzylesie w Okońcu), to zobaczycie jedną z piękniejszych, jeziornych linii brzegowych waszego życia. Obiecuję. Najpierw zobaczycie ją z góry, potem, gdy zejdziecie do wody, nie straci niczego ze swojego uroku. Rząd sosen pokaże wam swoje korzenie na drugim brzegu. Bo naokoło jeziora jest las. Może się tak zdarzyć, że zobaczycie tu (tak jak ja) młodą parę na sesji w ślubnym anturażu. Wcale się fotografom nie dziwię, że proponują to miejsce. Gdybym chciała wziąć ślub, też rozważałabym opcję sesji tutaj.
Do tego wszystkiego czysta woda! Piękna wizyta.
Posłuchaj tego jeziora