
Jezioro Modre to użytek ekologiczny, maleńki zbiornik wodny otoczony drzewami ze wszystkich stron. Prędzej spotkasz tu bobra niż popływasz wpław w tej czystej wodzie. Zarośnięte trzcinami, w Puszczy Zielonce, to jeziorko może być miłą niespodzianką, gdy spacerujesz po lesie. Jest cudownie cicho, słychać tylko żaby i ptaki. Nie znajdziesz raczej żadnej plaży, za to poważny pomost widokowy, bazę wędkarską i wodowskaz (czyli urządzenie do pomiaru poziomu wody), który powinien być w każdym jeziorze, moim zdaniem. Zwłaszcza teraz, gdy jeziora wysychają.
Ja trafiłam tu prawdopodobnie na pozostałości po bobrowych żeremiach. Dla niewtajemniczonych: to konstrukcje lęgowo-ochronne z gałęzi i mułu (wyglądają jak kupa chrustu na opał). To fascynujące jak bobry je budują – oblepiają gałęzie mułem, a na zimę izolują gliną. Przeczytałam, że dostają się do środka umieszczonym pod wodą wejściem. Zimą w takiej chatce, której widzimy tylko dach, temperatura jest dodatnia, a mieści się tam nawet do 8 bobrów. Połowa ich domu jest pod wodą. Teoretycznie żaden drapieżnik się tam nie dostanie. Uśmiechnęłam się, gdy wyczytałam, że bobry dbają o czystość swoich domów i nigdy nie zostawiają w nich resztek pożywienia, ani odchodów. Logiczne. Myślę, że zwierzęta są zasadniczo czystsze niż ludzie.
A podobno najdłuższe znane żeremie jest w Kanadzie i ma 850 m!
Posłuchaj tego jeziora