Niby jezioro, a bardziej bagno. Cudownie dzikie, zarośnięte, niedostępne człowiekowi. I dobrze, bo to ptasi raj! Naokoło las. Brak tras turystycznych. Teren ochrony ścisłej Trzcielińskie Bagno. Nakaz ciszy. Wyłączcie telefony. Rozmawiajcie szeptem. Posłuchajcie jak brzmi Wielkopolski Park Narodowy. Gąszcz trzcin, zarośli wierzbowych, oczeretów. Gdzieś tam grążele i grzybienie. Z ornitologicznej wieży obserwacyjnej ledwo widać lustro wody. Za to widać i słychać ptaki. Możecie tu natrafić na mewy śmieszki, czajki zwyczajne, błotniaki stepowe, myszołowy zwyczajne, czaple siwe. Gdy byłam tam ostatnio, wzruszyła mnie tabliczka na schodach wieży obserwacyjnej. Nie dało się wejść na samą górę: „W związku z lęgiem pod dachem wieży muchołówki szarej prosimy o niewchodzenie do czasu wyprowadzenia lęgu. W imieniu muchołówki dziękujemy“. A! No i miejcie tu długi rękawek, bo latem komary ostro rypią.
Posłuchaj tego jeziora
fot. Daria Mielcarzewicz